Klasa VIa
Wertep – przedstawienie bożonarodzeniowe w DPS „Samarytanin”
20 stycznia 2011 roku klasa VIa integracyjna odwiedziła pensjonariuszy Domu Pomocy Społecznej „Samarytanin” w Hajnówce.
Nasz wertep – przedstawienie o tematyce bożonarodzeniowej, przygotowane w ukraińskiej gwarze, pokazaliśmy dwukrotnie. Najpierw oglądnęli je staruszkowie mieszkający na parterze, później wystąpiliśmy także na holu I piętra. Panowała tam bardzo miła atmosfera. Mieszkańcy domu starców śpiewali razem z nami finałową kolędę, a na koniec bili gorące brawa. Po występie zrobiliśmy wspólne zdjęcie, a babcie i dziadkowie prosili nas, żebyśmy przynieśli im odbitki.
Stroje do przedstawienia przygotowaliśmy sami: korony z folii aluminiowej dla Heroda i trzech króli, tłuczek do kartofli jako berło, stare spódnice, chusty, kożuchy jako przebrania dla Cyganki i pastuszków… No i kolędnicze gwiazdy (kiedyś własnoręcznie wykonane przez dziadków Mateusza i Daniela).
Następnego dnia odwiedziliśmy też uczniów i nauczycieli szkoły specjalnej, którzy także przyjęli nas bardzo serdecznie i gorąco oklaskiwali nasz występ.
Bardzo podobało mi się to nasze przedsięwzięcie i myślę, że reszcie klasy również. Pensjonariusze DPS „Samarytanin” oderwali się na chwilę od nudy i rutyny codziennego życia, a my mieliśmy okazję zrobić coś bezinteresownie i również cieszyć się z tego.
Ola Polińska
Jaką klasę wybrać dla dziecka - zwykłą czy integracyjną? Rodzicom stojącym przed takim dylematem postanowili pomóc uczniowie z Va SP nr 2 z Oddziałami Integracyjnymi w Hajnówce. Łatwiej i bardziej świadomie można podjąć taką decyzję, znając sposób funkcjonowaia klasy integracyjnej. A dzieciaki nie szczędzą pochwał:
Mam niedosłuch obustronny i noszę aparaty słuchowe. W klasie, do której chodzę, jest tylko 14 osób, dlatego nie ma w niej wielkiego hałasu i można się skupić na lekcji.
WiktoriaDobrze jest być w klasie integracyjnej, ponieważ na lekcji są dwie panie, które pomagają, jeśli ktoś czegoś nie rozumie. [...] Łatwiej jest nam rozwiązywa klasowe problemy. Rodzicom uczniów łatwiej jest się poznać i współpracować.
Daniel
Będąc w tej klasie, uczymy się także, jak można w normalny sposób bawić się i kolegować z dziecmi o różnych niepełnosprawnościach. [...] Nie tworzą się grupki uczniów bardziej mądrych i tych mniej lub bardziej lubianych i odwrotnie.
Emma
W naszej klasie wszyscy są ze sobą zaprzyjaźnieni, na przerwach razem się bawimy. Bardzo lubię moją klasę.
Jagoda
Integracji nie powinno się rozpatrywac tylko od strony dzieci niepełnosprawnych. Traktowanie odmienności jako czegoś naturalnego (a nie - sensacyjnego), postawa empatyczna, pełna akceptacji, otwartości, wyrozumiałości i troskliwości wobec innych ludzi - to niewątpliwe korzyści, jakie czerpią z kontaktów z niepełnosprawnymi kolegami uczniowie pełnosprawni.
Idea integracji to również wyzwanie dla nauczycieli. Od ich kompetencji, kreatywności, taktu zależy bardzo wiele: prawidłowe rozpoznanie potrzeb i możliwości edukacyjnych dzieci z zaburzeniami rozwojowymi oraz mającymi specyficzne trudności w nauce, włączenie ich w aktywny udział w życiu klasy i szkoły, zastosowanie aktywizujących, alternatywnych metod, form pracy i środków dydaktycznych, nawiązanie współpracy z rodzicami.Warsztaty etnograficzne w Teremiskach.
W październiku (12-13.10.2010r.)wybraliśmy się całą klasą na warsztaty etnograficzne do Teremisek. Zakwaterowaliśmy się w Uniwersytecie Powszechnym im Jana Józefa Lipskiego w Teremiskach. Pogoda wyjątkowo dopisała. W jesienne, ale słoneczne przedpołudnie wzięliśmy udział w terenowej grze edukacyjnej dotyczącej dziedzictwa Podlasia. Wędrowaliśmy po wsi, dochodziliśmy do kolejnych miejsc, gdzie czekały na nas różne ciekawe zadania. Rozwiązując je dowiedzieliśmy się wiele o historii tego terenu, o tym jak wyglądały tradycyjne domy i gospodarstwa na Podlasiu, jakie społeczności je zamieszkują, o niezwykłości Puszczy Białowieskiej i o wiejskich zwyczajach. Po „ podchodach” odwiedziliśmy mieszkankę Teremisek, panią Zinę, która przyjęła nas w tradycyjnie urządzonej kuchni i bardzo ciekawie opowiadała o przedmiotach, które otrzymaliśmy w czasie gry. Dowiedzieliśmy się co to: „pracz”, „ubijak”, „kopyto”. Były to przyrządy, których używały gospodynie w codziennym życiu gospodarskim. Grę w terenie zakończyliśmy wizytą w Teatrze w stodole.
Po pysznym obiedzie, który przygotowała nam mama Daniela, spotkaliśmy się w uniwersyteckiej bibliotece. Oglądaliśmy albumy mówiące o różnych kulturach i religiach współistniejących na Podlasiu. Następnie każdy z nas przy pomocy jedenastu rysunków przedstawił symbolicznie Teremiski.
Wieczorem było ognisko, pyszne kiełbaski, pieczone ziemniaczki, wesołe piosenki i wiele radości.
Drugiego dnia w bibliotece uniwersyteckiej przygotowywaliśmy etiudy teatralne do fragmentów wierszy J. Brzechwy. Przebieraliśmy się w stroje z teatralnej garderoby. Na zakończenie nauczyliśmy się śpiewać białoruską piosenkę: „Oj wyjdu ja, wyjdu…”
Dwa dni w Teremiskach minęły nam bardzo szybko, wiele się nauczyliśmy i miło spędziliśmy czas. Wszystko to zawdzięczamy cudownym ludziom: pani Kasi i panu Pawłowi. To oni zaszczepili w nas chęć poznawania podlaskich tradycji.
Etnograficzne zajęcia w Teremiskach wzbudziły w nas zainteresowanie obyczajami naszych dziadków, podlaskimi gwarami. Postanowiliśmy pogłębić naszą wiedzę na te tematy, dobrze się przy tym bawiąc. Przygotowaliśmy więc wertep – przedstawienie bożonarodzeniowe oparte na tradycyjnych ukraińskich wertepach. W czasach naszych dziadków kolędnicy przebrani za pastuszków, anioły, Śmierć, Heroda i jego żołnierzy chodzili po wsiach, składając życzenia gospodarzom ich rodzinom.
W pracy nad przedstawieniem wzięli udział wszyscy. Każdy z nas dostał rolę. Przygotowanie kostiumów nie było trudne – wykorzystaliśmy babcine kwieciste chusty, dziadkowe kożuchy i czapki – uszatki, prześcieradła, a także przedmioty codziennego użytku: wałek do ciasta owinięty w spożywczą folię posłużył Herodowi za berło, budowlany kask okazał się świetnym hełmem dla jego żołnierza. Niezłe wrażenie robiła też śmierć króla, zadana przez Śmierć kosą zrobioną z kija od mopa.
Trochę trudności nastręczyło zrozumienie i wyuczenie się tekstu w ukraińskiej gwarze. Ci z nas, których dziadkowie porozumiewają się nią na co dzień, nie mieli z tym problemów, ale pozostali musieli trochę „połamać” języki.
Próbom towarzyszyły żarty i wygłupy, ale tuż przed przedstawieniem w HDK –u nie uniknęliśmy tremy. Pani wychowawczyni za kulisami i nasze rodziny na widowni trzymały kciuki, więc obyło się bez większych wpadek. W nagrodę dostaliśmy torbę cukierków ( powinniśmy przygotowywać takie spektakle częściej).
Odkrywanie skarbów podlaskiej ludowej kultury i gwar „wciąga”! Wiosną wybieramy się do wsi w okolicach Hajnówki z dyktafonami, żeby nagrywać teksty dziecięcego folkloru.
Pracę w pierwszym półroczu podsumowaliśmy na wspólnym ognisku w ośnieżonej Puszczy Białowieskiej. Mimo dużego mrozu humory dopisały. Oprócz pieczenia kiełbasek, rozpoznawaliśmy tropy dzikich zwierząt i szaleliśmy na śniegu.